poniedziałek, 25 marca 2013

Od Petera


Podniosłem łapę, w którą wbił mi się cierń, mimowolnie ziewnąłem - byłem zmęczony po wędrówce. Położyłem się w jakiejś norze i począłem wyciągać kolec z poduszeczki. Gdy już skończyłem położyłem głowę na przednich odnóżach i po chwili zasnąłem. Przyśniły mi się przeróżne wilki biegające w okół mnie, jednak nie mogłem się poruszyć. Potem pojawił się koszmar i przewracałem się z boku na bok. Obudziło mnie dopiero ćwierkanie ptaka, nad głową. Uniosłem powieki, coś podeszło do mnie i mnie obwąchało. 
-Hej! Gdzie z nosem? - zapytałem i podniosłem się, z lekka przeciągając. Dopiero po chwili zobaczyłem, że to czarno-czerwona wadera mnie obwąchiwała. Zaśmiała się uroczo i zaczęła:
-Jestem Natalie, to moja wataha. Wataha Szkarłatnego Serca.
-Miłość? - poruszyłem tylną łapą - A tak, Peter - przedstawiłem się i skłoniłem nisko łeb. Uśmiechnęła się zarumieniona, gest ją zaskoczył.
-Wataha, tak? - spojrzałem pytająco. 
-Tak... - skinęła głową. - Czym się zajmujesz?
-Walka... Strategia... Malowanie? - zaśmiałem się.
-Malowanie? - zainteresowała się - Ah, no tak, to może byś był przywódcą wojowników?
-Czyli sugerujesz żebym dołączył do watahy? - otworzyłem oczy.

<Natalie, sugerujesz mi to? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz