Chodziłem nad jeziorem, bez celu. W końcu, gdy poczułem głód, poszedłem na polowanie.
Złapałem 4 króliki, słabo.
Gdy zjadłem 3, reszty nie chciało mi się jeść. Wyrzuciłem go.
Poszedłem na jakąś łąkę, nudząc się. Usiadłem w cieniu.
Podeszła do mnie jakaś wadera.
- Hej - zaczęła
- Kim jesteś? - rzuciłem zimnie
- Jestem Natalie, a ty?
- Nie twój interes. - warknąłem
- Oj no powiedz...
- Jestem Matthew, teraz daj mi święty spokój.
- Co tutaj robisz?
- Musisz wszystko wiedzieć?! - krzyknąłem
- Tak
- A niby dlaczego? Jesteś osobą, która musi wszystko wiedzieć?
- Tak, muszę wszystko wiedzieć o moich terytoriach.
- TWOICH?! - krzyknąłem
- Tak, moich - nadal była spokojna, lecz mi żyłka pękła
- I co?! Może mnie wyrzucisz stąd?! - warknąłem - Nie, moja droga! Nie! Zostanę tu, bo nikt mi nie rozkazuje.
- Nie powiedziałam, że musisz stąd iść. Możesz dołączyć do mojej watahy - uśmiechnęła się lekko
Wzruszyłem ramionami
- Inaczej musisz opuścić ten teren
- Bo co? - zmrużyłem oczy
- Dużo. - warknęła - To dołączysz?
- Ehh... Jeśli dasz mi święty spokój, tak
- Spoko
<Nat? Chcesz coś dodać?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz